|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 49
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanych Użytkowników: 1
Nieaktywowany Użytkownik: 0
Najnowszy Użytkownik: @stryker
|
|
|
|
|
|
Losowa Fotka - Unimor |
|
|
Losowa Fotka - Inne |
|
|
Ostatnie Artykuły |
|
|
|
Moje Wspomnienia z okresu narodzin "Unimoru" |
|
|
Zbliża się już 20-ta rocznica istnienia Gdańskich Zakładów Elektronicznych "UNIMOR"
i ten fakt skłania do pewnych wspomnień i refleksji. 20 lat to szmat czasu nie tylko
w życiu człowieka, lecz także w historii zakładu przemysłowego, a zwłaszcza zakładu
elektronicznego, gdzie przedmiot produkcji podlega najszybszym przemianom.
W ciągu 20 lat wyrasta nowe pokolenie. Wielu młodych ludzi,a wśród nich także pewnie
część dzisiejszych pracowników "UNIMORU" nie wyobraża sobie zapewne nawet,że kiedyś
w Gdańsku wcale nie było przemysłu elektronicznego.
Przez całe bowiem ich życie, jak daleko mogę sięgnąć pamięcią,w tym obiekcie dawnych
koszar produkuje się znane i cieszące się w całym kraju powszechnym uznaniem odbiorniki
telewizyjne typu "NEPTUN". Nieco starsi pamiętają jednak, że jeszcze w początkach
drugiej połowy lat pięćdziesiątych młodzi inżynierowie i technicy ze specjalnością
radiotechnika lub teletechnika, absolwenci gdańskich uczelni technicznych, musieli
albo szukać zajęcia poza Wybrzeżem, albo podejmować pracę w dziedzinach nie odpowiadającym
nabytym kwalifikacjom. Jedyny wówczas istniejący w Trójmieście niewielki Zakład
"Morska Obsługa Radiowa Statków - MORS", podległy zresztą resortowi Żeglugi,
mógł bowiem dać zatrudnienie nielicznej tylko garstce szczęśliwców.
Istnienie cennego potencjału ludzkiego stało się impulsem do projektu utworzenia
na Wybrzeżu zakładu przemysłowego o specjalności elektronicznej. Wprowadzenie w życie
tego projektu to w dużej mierze zasługa jednego z absolwentów gdańskiej Politechniki,
ówczesnego Wicedyrektora departamentu techniki w MPC mgr Inż. Hrynkiewicza
/obecnie Wiceprzewodniczącego Komisji Planowania przy Radzie Ministrów/,
a także kierownictwa ówczesnego Centralnego Zarządu Przemysłu Teletechnicznego
w osobach Dyrektora Naczelnego mgr inż. J.Knysza /obecnie główny specjalista
w Min.Szkoln.Wyższego Nauki i Techniki/, Dyrektora Technicznego mgr inż. J.Auerbacha
/obecnie dyrektor OBJiN/ oraz nieżyjącego już Dyrektora Inwestycji mgr inż. M. Strawińskiego.
Początki zakładu trudno już sobie dziś wyobrazić. Najpierw w moim mieszkaniu,
a potem już z pierwszym Dyrektorem Ob. S. Olszewskim w 3 czy 4 pokojach wynajętych
w Narodowym Banku Polskim w Gdańsku przy ul. Okopowej. Tam właśnie rozpoczęli swoją
działalność pośród grupy entuzjastów m.in. mgr inż. Cz. Łacwik, późniejszy wieloletni
Dyrektor T-18, mgr inż. J. Cołojew, którego nie trzeba chyba rekomendować, a także
kol. T. Rakowska pracująca do dziś w Zakładzie.
W tych kilku pokojach bankowych rozpoczęto pierwsze prace rozpoznawcze w dziedzinie
linii radiowych.
Kamieniem milowym w historii zakładów było przekazanie przez dowództwo Marynarki Wojennej
i jej ówczesnego Dowódcę kontradmirała Wiśniewskiego terenu byłych koszar i to,
co bardzo ważne, terenu wyposażonego w budynki wprawdzie stare, lecz nadające się niemal
od razu do użytku. Pozwoliło to, po przeprowadzeniu prostej adaptacji rozpocząć nabór
pracowników i podjąć pierwsze zadania rozwojowe i produkcyjne. Trudno dziś ocenić,
czy lepiej byłoby budować zakłady od nowa w nowym miejscu, czy jak to niektórzy mówili
i mówią dotąd "na siłę" adaptować stare budynki. Dyskusja ta byłaby o tyle
bezprzedmiotowa,że wówczas "po październiku" 1956 r. powstała tendencja szybkiego
przekwalifikowywania niewykorzystanych w pełni obiektów wojskowych na miejsca pracy.
A na te miejsca czekali już ludzie, którzy innej pracy otrzymać nie mogli. Inna sprawa,
że wówczas teren wokół zakładu był jeszcze niezabudowany i można było zostawić rezerwę
powierzchni.
No cóż, nie wszyscy odnosili się z życzliwością do nowo powstającej placówki przemysłowej
w środku miasta. Dla wielu ludzi myślących dawnymi kategoriami pojęcie zakładu
przemysłowego kojarzyło się od razu z dymiącymi kominami, hałaśliwymi maszynami
i zanieczyszczeniem otoczenia.
Pierwszą produkcję zakładów stanowiły bębnowe przełączniki kanałów do odbiorników TV
dla Warszawskich Zakładów Telewizyjnych. Dużo trudu, wysiłku i nerwów kosztowało
opanowanie procesu seryjnego wytwarzania tych zespołów.
To,że w końcu cel został osiągnięty zawdzięczać można było w dużym stopniu działalności
inż. Z. Groneta, odpowiedzialnego wówczas za techniczne przygotowanie produkcji.
Podstawowy asortyment zakładu wg pierwotnych założeń dla T-18 /ta nazwa zakładu była
wówczas powszechnie używana/ stanowić miały jednak radiolinie. W wyniku kontynuowania
prac rozpoczętych w pomieszczeniach bankowych już w roku 1958 powstał prototyp
/a właściwie użytkowy model przemysłowy/ pierwszej polskiej radiolinii.
Jej nazwa KORAB akcentować miała związek zakładu z morzem i Wybrzeżem.
To niezwykle szybkie, zwłaszcza jak na owe czasy, tempo opracowania tak skomplikowanego
urządzenia jak radiolinia, zawdzięczać można było przede wszystkim wielkiemu
entuzjazmowi zespołu konstruktorów i wykonawców z pośród których wielu pracuje
do dziś w zakładzie jak m.in. mgr inż. J. Cołojew, mgr inż. W. Skórko, mgr inż. E. Damer,
technicy C. Godlewski, M. Martewicz a także ob. Jesiołkowski i inni.
Produkcję radiolinii KORAB rozpoczęto w roku 1959.
Kierownictwa Centralnego Zarządu i Zakładu szybko jednak doszły do wniosku,
że małoseryjna produkcja radiolinii nie pozwoli wykorzystać w pełni rezerw
kadry inżynieryjno-technicznej i produkcyjnej Wybrzeża. Stąd też wybór padł na inną
grupę wyrobów,które mogły być produkowane w dużych seriach tj na odbiorniki telewizyjne.
I tu warto wspomnieć o dość komicznych poglądach związanych z ówczesną oceną
zapotrzebowania kraju na ten sprzęt. W roku 1956, gdy utworzono
Warszawskie Zakłady Telewizyjne założono docelową produkcję roczną odbiorników TV
na poziomie 35 tys. sztuk, a następnie liczbę tę skorygowano do 70 tysięcy.
W niecałe 2 lata później program produkcyjny WZT powiększono do 170 tysięcy rocznie,
co już wywoływało liczne sprzeciwy "znawców przedmiotu", a nawet wymowne
"stuknięcia w czoło". W tej sytuacji równoległe uruchamianie produkcji odbiorników
TV w Gdańsku z "oszałamiającym docelowym" programem produkcyjnym w wysokości 70 tys. szt,
wydawało się czystym szaleństwem.
Czas pokazał jak skromne były zamierzenia, choć wówczas decyzje wcale nie były łatwe.
Produkcję odbiorników telewizyjnych rozpoczęto od montażu "Belwederów" 14" z podzespołów
dostarczanych z Warszawskich Zakładów Telewizyjnych.
W roku 1958 zmontowano pierwsze 2 tysiące sztuk. Nie zaspakajało to jednak ambicji
naszych konstruktorów i technologów i w wyniku tego już w 1959 r.
wykonano pierwsze kilkaset sztuk telewizorów NEPTUN 14" z kineskopem o kącie
odchylania 70° w oparciu o własne opracowanie zakładowe. Kto dziś ogląda te nieco
dziwne "twory" z trudnością zapewne może uwierzyć, że ktoś mógł "to-to" kupować.
A jednak ludzie nie tylko kupowali, lecz czynili wiele starań o umożliwienie nabycia
tego nowoczesnego wówczas i oryginalnego telewizora. Uzmysłowić to może Jak szybko
następuje postęp w dziedzinie elektroniki.
Dziś na przykład samochód z przed 20 lat, o ile jest dobrze utrzymany wcale nie dziwi
i nie śmieszy, a parametry jego nie odbiegają rażąco od pojazdu współczesnego.
Telewizor z tamtych lat natomiast nadaje się tylko do muzeum.
Ten przykład wskazuje Jak bardzo ważne jest w dziedzinie elektroniki posiadanie
doświadczonej kadry technicznej i produkcyjnej, zdolnej do szybkiego wprowadzania
nowoczesnych wyrobów. A właśnie dobrej, ofiarnej i zdolnej kadry nigdy w T-18 nie
brakowało i to chyba stanowi największą siłę zakładu i tajemnicę jego wysokiej pozycji
w przemyśle elektronicznym. Z pośród pracujących do dziś pionierów uruchamiania produkcji
odbiorników TV warto wymienić inż. Krupę, inż. Kulę, inż. Tadeusza Pietrzykowskiego,
inż. A. Muszyńskiego, inż. Chmielewskiego, inż. Z. Witczaka, techników Leszczyńską-Gronet
oraz ob. Zawiszę, Z. Wnuczkę i ob. K.Barańską Ob.R. Paściaka i wielu,wielu innych.
Niech mi nie mają za złe Ci,których pominąłem, lecz okres 15 lat spędzonych poza zakładem,
pomimo stałego z nim kontaktu, zaciera w pamięci nazwiska nawet tych, którzy od samego
początku uczestniczyli aktywnie w tworzeniu historii Zakładu "UNIMOR".
Równolegle z uruchamianiem produkcji następowała rozbudowa Zakładu. Powstawały nowe
powierzchnie, a na każde oddane piętro natychmiast wprowadzały się wydziały produkcyjne,
nie bacząc na obecność budowlanych, którzy kontynuowali jeszcze swoje prace. Stwarzało
to trudne warunki, tak jak trudne były całe początki. Największą jednak przeszkodą przez
długi czas stanowił brak doświadczeń produkcyjnych i organizacyjnych wśród całej niemal
załogi.
Te braki kadra UNIMORU zastępować musiała wielkim wysiłkiem,uporem i wytrwałością,
a przezwyciężenie okresu "trudnego dzieciństwa"
tym większą obecnie sprawia satysfakcją, gdy Zakłady Wasze rytmicznie wypełniają rosnące
zadania, a wyroby ze znakiem fabrycznym "UNIMOR" cieszą się wielkim popytem i wysoką oceną
odbiorców.
"UNIMOR" posiada dziś dobrze wyszkoloną kadrę. Od dyrektora do robotnika każdy zna swoje
zadania i każdy umie i chce je wypełniać. To właśnie stanowi chyba największy dorobek
zakładu, który należy szczególnie podkreślić z okazji zbliżającej się 20-tej rocznicy
istnienia Zakładów T-18 "UNIMOR".
Ryszard Kujalnik
20 - Lat Unitra Unimor |
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Reklama |
|
|
Logowanie |
|
|
Ile Razy Ściągano |
|
|
Nowe Pliki w Download |
|
|